Dużo, jeżeli nie wszystko, będzie oczywiście zależało od reżysera. Parę lat temu kiedy ujawniono, że to Sam Mendes wyreżyseruje „Skyfall”, pojawiły się wątpliwości. To reżyser znany przede wszystkim z kina psychologicznego. Doskonale pamiętamy jego świetne „American Beauty” z Kevinem Spacey, urzekającą „Droga do szczęścia” z Leonardem DiCaprio i Kate Winslet oraz sympatyczną „Para na życie”. Okazało się jednak, że reżyser całkiem sprawnie odnalazł się w kinie akcji, uzupełniając je o psychologiczne wstawki. Otrzymaliśmy więc Bonda zupełnie innego niż kiedyś. Zagubionego, zmęczonego, z problemami (również alkoholowymi).

Producenci „Skyfall” liczyli, że po tak wielkim sukcesie Sam Mendes będzie chciał zająć się kontynuacją tejże historii. Ten trochę zwodził widzów, twierdząc, że Bonda być może nakręci („tak na 75%”). Ostatnio jednak z tego stanowiska się wycofał i poinformował o swojej rezygnacji z projektu. Ponoć była to jego jedna z najtrudniejszych decyzji w jego karierze. Na planie „Skyfall” pracowało mu się świetnie, jednak zobowiązania w teatrze tym razem wysunęły się na pierwszy plan. Mendes będzie realizował spektakle: „Król Lear” oraz „Charlie i Fabryka Czekolady”. Nie zamyka sobie jednak tej furtki, zaznaczając, że być może powróci w jednej z późniejszych historii o agencie.

Kto zatem go zastąpi? Zadanie nie będzie łatwe. Bukmacherzy już obstawiają. Według jednej z firm zajmującej się zakładami, William Hill, największe szanse na objęcie fotela reżysera nowego Bonda ma Guy Ritchie. Ten znany z brawurowego kina akcji, ale i również poczucia humoru, wygląda na odpowiedniego kandydata. Ostatnie jego osiągnięcia to oczywiście odświeżony „Sherlock Holmes” z główną rolą Roberta Downeya Jr, który również odznaczył się sporym sukcesem. Wśród typowań reżyserów pojawia się także Steven Spielberg czy Martin Campbell. Na liście nie znalazło się nazwisko ostatnio bardzo cenionego Christophera Nolana, który całkiem niedawno zaręczał, że chciałaby w przyszłości nakręcić jednego z Bondów. Może to już ten czas? Poczekamy, zobaczymy. Jedno jest pewne. W kolejnej odsłonie filmu agent 007 nadal będzie miał twarz Daniela Craiga.