W przypadku Katy Perry historia komiksowa zapewne będzie wielobarwna, tak jak i jej wizerunek sceniczny. Zaglądając do życiorysu wokalistki, dzisiaj moglibyśmy się nieco zdziwić. Od młodzieńczych czasów przeszła ona bowiem radyklaną przemianę. Katy pochodzi z bardzo religijnej rodziny, nic dziwnego, że występować zaczęła w chórze gospel. Dodatkowo nagrała w tym klimacie płytę, jednak ta nie osiągnęła żadnego sukcesu. Trzeba było zatem zmienić coś w wizerunku, uwypuklić ciekawsze, zadziorne cechy, pójść na całość. Wbrew pragnieniom rodziców Katy postanowiła zwrócić się w stronę lekko prowokującego, energicznego popu, który już niedługo miał podbić tabuny serc na całym świecie.

Kiedy zobaczyliśmy ją w kolorowym klipie do pierwszego jej hitu „I Kissed a Girl”, nawet nie przeszłoby nam na myśl, że ta dziewczyna po pierwsze: pochodzi z bogobojnego środowiska, a po drugie: kiedyś śpiewała w chórze gospel. Co prawda prowokacja Katy nie należy do najbardziej niegrzecznych, wokalistka zapięła pasy bezpieczeństwa i nie przekracza granic, jej twórczość okazała się jednak słodko zadziorna. Już wkrótce wszyscy śpiewali refren jej pierwszej, wypromowanej piosenki i był to  dopiero początek.

Co ciekawe pierwszy album Katy, mimo ogromnego sukcesu komercyjnego, zanotował kiepskie recenzje. Byli tacy, którzy twierdzili, że wokalistka jest przykładem „nędzy muzycznej XXI wieku”, inni wytykali jej tanią prowokację, w której odegrała rolę niedojrzałej lesbijki, padały słowa „zbyt prosty”, „bez sensu”, „nudny”. A popularność Katy rosła. Dwa lata później wydała kolejny krążek, promowany przez takie piosenki, jak: „California Gurls”, „Teenage Dream”, „Last Friday Night”. I w jego przypadku reakcje były podobne: odbiorcy oszaleli na punkcie Katy, a krytyka kręciła nosem. Perry przygotowała już reedycję swojego albumu, a niedługo będzie promować film dokumentalny 3D o swojej trasie koncertowej.

Niedawno Katy ogłaszała w mediach, że jej kolejny album będzie powrotem do korzeni. Być może miała tu na myśli stylistykę country, bardziej gitarowe brzmienia, których od zawsze była fanką. Czas pokaże, czy tym razem uda jej się zachwycić krytykę. Trzeba jednak przyznać, że ta kolorowa, wiecznie uśmiechnięta dziewczyna o słodkim spojrzeniu, jest dobrym materiałem na komiks. Sama bowiem wygląda jak z komiksu. Na jego łamach opowiedzieć można by również o jej życiu prywatnym, nieudanym małżeństwie z aktorem - skandalistą Russelem Brandem, który również nadaje się na bohatera (a może antybohatera) obrazkowej historii.